Wersja wysokokontrastowa
Godziny pracy Muzeum:
wtorek, piątek 9.30 – 15.30 • sobota, niedziela 12.00 – 15.00
A A A
Muzeum Regionalne w Środzie Śląskiej
  • English
  • Polski
  • Deutsch
02.05.2020 •

ŚWIĘTA OGNIA I CZAROWNIC

Noc z 30 kwietnia na 1 maja, już w pogańskich czasach, była szczególnie ważna w rocznym cyklu świąt ówczesnych ludów. Zwana była ogólnie majowym świętem (maikiem) lub świętem ognia. Stanowiła ona uroczyste przywitanie słońca i okresu letniego, pożegnanie zimy oraz jednocześnie była czasem, kiedy granice między światem żywych i umarłych zacierały się. Palone wtedy ogniska (stąd nazwa święta ognia) miały odstraszać złe duchy oraz chronić ludzi i ich dobytek. Wśród różnych ludów rozrzuconych po całej Europie, przybrała ta noc różne miana, wyodrębniły się różne, lokalne obrzędy, nawet chrześcijaństwo odbiło na niej swoje piętno. Znamy je obecnie pod nazwami: Noc Walpurgi, Hexenbrennen, Maifest, Beltane, Vappu, čarodĕjnice i wielu, wielu innych. Teraz na nowo przeżywają swój renesans.

Noc Walpurgi lub inaczej Walpurgisnacht, Vappu, Volbriöö, Valpuržina noc, Valborgsmässoafton, obchodzona była przez pogańskie ludy germańskie, a potem głównie przez mieszkańców państw niemieckich oraz terenów powiązanych z nimi kulturowo i w Skandynawii. W Polsce świętowano ją na Śląsku, Kaszubach i Mazurach. Pierwotnie jako Maifest była nocą zmarłych i złych duchów, przed którymi broniono się paląc ognie na najbliższych wzniesieniach lub górach. Tradycyjnie wypuszczano wtedy też bydło na pierwszy popas po zimowej przerwie. Wraz z napływem chrześcijaństwa starano się „przejąć” to święto i nadać mu nowy charakter. Najpierw zmieniono nazwę. Ta obecna pochodzi od imienia św. Walburgi/Walpurgi, która była angielską zakonnicą i misjonarką. Potem połączono stare zwyczaje z nową religią. Na domach rysowano kredą krzyże, na podłodze układano skrzyżowane miotły. Przez miasta przeciągały procesje mieszkańców, starając się robić możliwie dużo hałasu, co miało odstraszać złe duchy. Młodzi mężczyźni, nago, skakali przez ogniska, aby zapewnić sobie szczęście. Zabezpieczano też domy i obejścia przed krążącymi wtedy siłami nieczystymi.

Od XVII w. zaczęto również utożsamiać noc Walpurgi z sabatami czarownic i jako taką została utrwalona przez późniejszych pisarzy (jak choćby przez J. W. Goethego). Po zapadnięciu zmroku wiedźmy zbierały się na Placu Czarownic – Hexenplatz i stamtąd wyruszały na miotłach w kierunku Brocken, góry kojarzonej z pogańskim kultem bogi Holdy (lub inaczej Hel). Tam rozpalały wielkie ognisko, przy którym tańczyły nago i uprawiały różnego rodzaju czary. Dziś to święto, choć dalej kojarzone z czarownicami i sabatami, straciło swój religijny charakter. W Skandynawii świętowane jest głównie przez studentów, dla których oznacza zbliżające się wakacje. W Niemczech łączy się dziś raczej z nocną zabawą, paleniem ognisk i przebieraniem się za czarownice. Czasami organizowane są obchody nocy Walpurgi specjalnie po to, aby przyciągnąć turystów do danej miejscowości.

Podobny charakter miało święto Beltane. Poświęcone bogowi Belowi (Belenusowi), było jednym z czterech najważniejszych dla Celtów świąt (obok Imbloc, Lammas i Samhain). Nazwę tą Bel-tinne, można tłumaczyć jako „ognie Bela”, ponieważ tu również (jak i w czasie nocy Walpurgi) palono wielkie ogniska. To święto także miało na celu pożegnanie zimy i ciemności, a przywitanie lata i słońca. Była to noc zabawy, radości, płodności (można było wtedy zawrzeć albo zerwać próbne małżeństwo) i oczyszczenia. Palono dwa wielkie ogniska, mające odstraszać złe duchy, a przeprowadzone pomiędzy nimi bydło chronione było od zarazy. Skakanie przez dogasający ogień, w zależności od płci, przynosiły różne dobre rzeczy, np. szczęśliwą podróż albo porządnego męża. Wygaszono wcześniej domowe paleniska, a nowe rozpalano z żaru, pozostałego po świętych ogniskach. Bawiono się także przy tzw. majowych słupach, przyozdabianych białymi i czerwonymi wstążkami i zielonymi roślinami. Młodzi mężczyźni i dziewczęta, trzymając je, tańczyli wokół słupa, który symbolizował środek świata.

Według legend palono także wtedy Wiklinowego Człowieka/Pana (Wickerman). Była to konstrukcja z wierzbowych gałęzi, przypominająca kształtem człowieka, w której umieszczano żywych ludzi (wrogowie, niewolnicy lub przestępcy, a w razie ich braku wybrane osoby z plemienia) i podpalano. Wiadomości o tych rytuałach pojawiały się w pamiętnikach Juliusza Cezara i dziełach innych pisarzy rzymskich. Do dziś trudno ustalić, czy faktycznie w ten sposób składano ofiary z ludzi, w końcu Celtowie byli wrogami Imperium Rzymskiego, więc oczernianie ich było normalnym postępowaniem. Obecnie w całej Wielkiej Brytanii, wiele ze zwyczajów święta Beltane jest dalej praktykowanych. Co roku w Szkocji, w Edynburgu odbywa się Festiwal Ognia Beltaine, organizowany przez rekonstruktorów kultury celtyckiej oraz neopogan i Wiccan.

Czarodzielnica natomiast ma być słowiańskim świętem, kiedy wita się lato, ale jednocześnie, w czasie którego, po świecie krążą czarownice, złe duchy, „gołodupce i utopce, lamie, nawie, lesawiki, wiły, zmory, dziad borowy” (cytat z piosenki:)). Składano ofiary bogom, zwłaszcza Mokoszy i Welesowi, tańczono i biesiadowano przy ogniu. Tutaj również ogniska miały odpędzać upiory i demony. Opisy tego święta pojawiają się na różnych blogach współczesnych „czarownic”, Wiccan itp., wraz z postulatami, aby uczyć o nim w szkołach. Problem polega na tym, iż czarodzielnica jest zmyślona. Na nic szukanie takich obrzędów w książkach o religii Słowian, źródłach historycznych, czy książkach o folklorze (wiem z doświadczenia, ponieważ sama sprawdzałam w dostępnych mi tekstach). Skąd więc pomysł na takie święto? Obecnie modny jest powrót do korzeni, do starych kultów, wiary naszych przodków. U innych ludów, noc z 30 kwietnia na 1 maja była ważnym świętem, więc może ktoś pomyślał, iż Słowianie powinni mieć też swoją wersję tych obrzędów? Albo powiązano to z z czeskim zwyczajem "pálení čarodějnic", kiedy to 30 kwietnia palono kukły czarownic w wielkich ogniskach? A może wpływ na powstanie tego święta miała piosenka zespołu Żywiołak „Czarodzielnica” (skąd zaczerpnęłam cytat)? Nie znaczy to oczywiście, że nasi przodkowie w tym czasie nie obchodzili żadnych innych uroczystości. Choćby Zielone Świątki są pozostałością po dawnych obrzędach zwanych Stado. Ale o nim opowiemy kiedy indziej.

Jak już zostało wspomniane wcześniej, modne jest w całej Europie celebrowanie dawnych obrzędów. Można więc zobaczyć jak świętowano Noc Walpurgii, Beltane a nawet naszą nieistniejącą czarodzielnicę. Choć przez obecną sytuację nie możemy wyjść z domu, to może przynajmniej popatrzmy dzisiaj przez okno, na nocne niebo, może zobaczymy jakąś czarownicę lecącą na sabat????

Autor: mgr Anna Celuch

Źródło ilustracji:
https://historiamniejznanaizapomniana.wordpress.com/…/noc-…/

« powrót
  • Zadaj pytanie
  • Kalendarium
  • Galeria zdjęć
  • E-kartki
  • Multimedia

Newsletter